Paradoks czasu: wolny mija najszybciej. Wszyscy to pamiętamy chyba najdobitniej z czasów szkolnych, kiedy żadne miesiące nie odchodziły w przeszłość szybciej niż te dwa letnie, które właśnie znów się zaczynają. Wiele byśmy dzisiaj dali, żeby mieć tyle laby, prawda?
A jednak nie zabiegamy zbytnio o to, żeby mieć więcej wolnego czasu. Wniosek o podwyżkę pensji – rzecz naturalna i oczywista, ale wniosek o skrócenie czasu pracy – nie do pomyślenia.
Owszem, większość ludzi nie zarabia tak dobrze, żeby sobie na takie luksusy pozwolić – ale nawet ci, co walczą o drugą, trzecią czy fafnastą średnią krajową, zwykle ani myślą powalczyć zamiast tego o dodatkowy miesiąc urlopu czy przejście na pół etatu. Nawet jeśli kasa dawno przestała im robić realną różnicę, a odpocząć nie mają kiedy.
Drugi paradoks w tej krótkiej notce: gdyby jednak rozwój technologii pozwolił kupować czas (np. w postaci pobytu w jakimś zakrzywieniu czasoprzestrzeni, gdzie płynie on wolniej), ci sami ludzie zaraz by się pewnie zaczęli ustawiać w kolejkach po taką usługę. Nierzadko zresztą wykorzystując ją do tego, żeby popracować jeszcze więcej…
Pisząc to, wychodzę na hipokrytę, sam bowiem niezmiennie haruję na pełnym etacie, choć zarabiam dość dobrze, żeby móc spokojnie pracować na pół gwizdka, a dorobiłem się już w zasadzie wszystkiego, co mi do szczęścia potrzebne. Można to uznać za trzeci paradoks. Na swoją obronę mógłbym powiedzieć, że oszczędności nigdy za wiele (zwłaszcza w państwie, któremu w kwestii emerytur niespecjalnie można ufać) ale jaka właściwie suma byłaby wystarczająca, żeby sobie odpuścić dalsze odkładanie? Pytanie czysto retoryczne, żadnej obiektywnej granicy nie ma.
Co jednak nie znaczy, że nie można sobie postawić subiektywnej. W związku z czym już dawno temu postanowiłem sobie, że starać się będę co najwyżej do czterdziestki, a potem – aby tylko nie dokładać do interesu. Do czego też zachęcam każdego, kto może sobie na podobne podejście pozwolić. Pamiętajmy bowiem: pieniądz jest dobrem odnawialnym, czas i zdrowie niestety nie.
Komentarze
Też wychodzimy z tego założenia. Nie ma sensu za bardzo się przerabiać, choć przy prowadzeniu własnej działalności jest to raczej niemożliwe. Niemniej, pieniądze są ważne, ale zdrowie i równowaga psychiczna ważniejsze :)
Wszystko jest rzeczą względną i w dużym stopniu zależy od tego, co robimy, jak robimy i jak się z tym czujemy. ;)
Czas wolny szybko mija! Nigdy nie zauważyłam tego – chyba można tak powiedzieć – oksymoronu! :D