Cichy Fragles

skocz do treści

Relacja z Targów Książki w Krakowie

Dodane: 5 listopada 2011, w kategorii: Literatura

Targi Książki w Krakowie

Jak co roku o tej porze, mamy w Krakowie Targi Książki, które jak zwykle odwiedziłem i jak zwykle namawiam do tego innych – został jeszcze jeden dzień, więc grzech nie skorzystać. No i również jak zwykle zwracam uwagę na akcję „książka za książkę” – za każdą oddaną charytatywnie książkę dostajemy jeden kupon rabatowy, który pozwala czasem sporo zaoszczędzić, choć to już zależy od wydawnictwa. Nie wszystkie w ogóle honorują kupony, ale lista honorujących z roku na rok się wydłuża.

Z roku na roku przybywa także wystawców (do hali znowu dostawiono dwie przybudówki, z czego jedna na oko większa niż poprzednio) i odwiedzających – choć zjawiłem się tuż po otwarciu, kolejka do kas była już jak za komuny po papier toaletowy (i z podobnymi atrakcjami: przepychanki, kombinatorstwo, „pan tu nie stał” – ale przynajmniej szybko szło). Jednak tłok, o dziwo, był nawet znośny, przynajmniej przez jakiś czas – dopiero później, kiedy już się powoli zbierałem do wyjścia, zaczęło się robić ciaśniej. Ale i tak nie jakoś tragicznie.

Wystawcy, co należy pochwalić, coraz powszechniej dają obniżki rozmaite – gdzie się nie obejrzeć, jakaś promocja, tu 10%, tam 20% albo i więcej – szczególnie wyróżnić należy Agorę (zniżki rzędu 30-40% na wiele tytułów) tudzież Prószyński i S-ka (25% na wszystko). Biorąc pod uwagę, że jeszcze kilka lat temu prawie wszystko było po cenach rynkowych, trend jest więcej niż pozytywny (choć pewnie w znacznym stopniu wynika to ze słabej kondycji rynku książki, a to już pozytywne zdecydowanie nie jest).

Z innych trendów: systematycznie rozpychają się gry planszowe i oferta dla dzieci, natomiast czytniki złapały w tym roku zadyszkę – nie wiem czy w ogóle było ich więcej niż poprzednio, ale raczej nie. Niby słychać, że rynek e-booków rośnie w siłę, a niektóre wydawnictwa zaczynają nawet rezygnować z DRM, czemu można tylko przyklasnąć, ale na targach jakoś tego wzrostu nie widać. Pojawił się Kindle, doszły gadżety typu okładki czy lampki, ale poza tym stagnacja. Bardzo niedobrze.

Wydawnictwo Post, jak co roku, twardo stoi na stanowisku, że wznowienie „V for Vendetta” będzie lada moment. Konsekwentnie trzymam ich za słowo;-).

Z innych ciekawostek: wśród licznych stoisk pojawiło się także stoisko… stolarza. Oczywiście reklamującego się szafami na książki. Jak widać, pomysłowość ludzka nie zna granic.

Łupy:

Wydałem w sumie 168 złotych, zaoszczędziłem 50 złotych, a kolejka książek do przeczytania wydłużyła mi się do – jejku jejku – 21 pozycji. Nuda w długie zimowe wieczory zdecydowanie mi nie grozi…


Komentarze

Podobne wpisy