Jakiś czas temu pisałem o stronie „Zadanie dla Posła”. Objechałem ją wtedy od góry do dołu za rozliczne błędy i niedoróbki, kończąc jednak stwierdzeniem, że pierwsze śliwki robaczywki, więc może z czasem jakoś to zacznie wyglądać. Od tamtej pory minęły trzy miesiące z okładem, można więc się przyjrzeć po raz drugi i ocenić, czy faktycznie nastąpiły jakieś postępy.
I owszem, jakieś nastąpiły: trochę doczesali layout, można wybrać metodę sortowania zadań (chronologicznie lub według popularności), widać ich status (oczekujące/realizowane/zakończone), można też poznać pełny skład zespołu, który za tym stoi – a okazuje się on całkiem spory, bo liczy aż siedemnaście osób. Niestety, to już wszystkie zmiany na lepsze, jakie przez te trzy miesiące nastąpiły. Pozostałe uwagi z poprzedniego wpisu pozostają aktualne: nadal mamy niepoprawnie i niekonsekwentnie używany AJAX, nie ma komentarzy do zadań, można głosować nawet na te już zakończone, wyszukiwarki brak, ciągle tylko pięć zadań na stronie (a tych stron zrobiło się już 29) i tak dalej.
Postępów zatem praktycznie nie ma, natomiast w paru kwestiach nastąpił nawet regres. Na liście zadań opisy zostały skrócone do jakichś dwustu znaków, przez co mało który widać od razu w całości. Przycisk „więcej”, poprzednio słusznie wyświetlany tylko przy opisach przekraczających limit znaków, teraz pokazuje się przy wszystkich, przez co często nie wiadomo, czy klikanie ma sens. Nagłówek strony tak się rozrósł w pionie (zupełnie niepotrzebnie zresztą), że na netbooku zajmuje prawie całą wysokość ekranu. W nagłówku tym widzimy link do bloga – a blog, mało że na Onecie, to jeszcze zupełnie pusty, nie ma nawet powitalnego wpisu czy choćby nieśmiertelnego „strona w budowie”.
Co by tu jeszcze zmieszać z błotem? Ach prawda, działalność – przecież po coś ta strona powstała. Użytkownicy wrzucili prawie 150 zadań – czasem debilnych („płaćmy uczniom za chodzenie do szkoły”), czasem nierealnych, czasem nazbyt ogólnikowych, po części też się dublujących (JOW czy obniżka podatków pojawiają się kilkanaście razy), więc powiedzmy, że połowa tej liczby byłaby do rozważenia. Przy wspomnianych siedemnastu osobach w zespole dawałoby to raptem 4-5 zadań na osobę, przez ponad trzy miesiące. A jak jest w praktyce? Otóż zadań oznaczonych jako zakończone, mamy… trzy. Zadań w realizacji – dwa. Obie liczby nie zmieniają się już od dobrych kilku tygodni. Czy oni tam w ogóle coś jeszcze robią?
Chyba nie. Na Facebooku ich ostatni wpis pochodzi sprzed – bagatela – dwóch miesięcy. Boks z profilem na Twitterze w ogóle pusty – najpewniej dlatego, że profil przestał istnieć. Wysłałem maila z uwagami – kilka tygodni minęło, a odpowiedzi ani widu, ani słychu. Dodałem zadanie – nie pokazało się na stronie. Krótko mówiąc – wszystko wskazuje na to, że posłom minął słomiany zapał i ich wielki projekt będzie już tylko dogorywać w zapomnieniu.
Chcemy pokazać, że politycy nie zawsze muszą się kłócić i chcemy skupić się na tym co nas łączy, a nie na tym co nas dzieli – głosi slogan witający nas na stronie. Faktycznie, pokazali – że tym, co ich łączy, jest partactwo.