Cichy Fragles

skocz do treści

Maskirowki

Dodane: 30 listopada 2024, w kategorii: Polityka

Jeden z pomniejszych elementów rosyjskiej wojny informacyjnej: prowokacje w imieniu Ukrainy.

Od czasu do czasu pokazują mi się na FB wpisy sponsorowane od profili o ładnie i nijako brzmiących nazwach typu „pojednanie dla przyszłości”, które to wpisy niby nawołują do popierania Ukrainy czy pojednania między narodami, ale robią to w sposób mocno pretensjonalny i drażniący, np. narzekając, że Polacy za mało się angażują, albo pisząc o konieczności wprowadzenia specjalnego podatku na ten cel, albo pisząc coś prowokacyjnego o Wołyniu, albo jakoś inaczej jątrząc.

Ile razy kliknę w taki profil, zawsze się okazuje, że istnieje on nie dłużej niż od paru dni, nie zawiera żadnych informacji kto za tym stoi, żadnych linków, żadnego wpisu powitalnego czy opisu misji, jaka stronie przyświeca – rzeczony wpis sponsorowany jest literalnie jedyną aktywnością poza ustawieniem profilówki (zwykle zawierającej jakieś połączenie polskiej i ukraińskiej flagi). Ale sponsorowany jest widać hojnie, bo po dniu czy dwóch widnieją tam już setki komentarzy – jak łatwo zgadnąć, w miażdżącej większości negatywnych (najdelikatniej mówiąc).

Niestety, niewiele da się z takim szajsem zrobić – nawet gdyby moderacja na Facebooku jeszcze działała, to treści są formalnie bez zarzutu, co najwyżej „passive-agressive” – jak na standardy putinowskiej propagandy to zagrywka wyjątkowo subtelna. Warto jednak przynajmniej mieć świadomość, o co tu tak naprawdę chodzi, i nie dawać takim profilom żadnej pożywki w postaci reakcji czy komentarzy.


Demotywacja

Dodane: 30 października 2024, w kategorii: Przemyślenia

Jest taka anegdotka, jak to paru chrześcijańskich chłopców uwzięło się na żydowskiego kupca i zaczęli mu codziennie robić kocią muzykę przed sklepem, żeby odstraszać potencjalnych klientów. Kupiec próbował ich przeganiać – wracali. Próbował ignorować, w nadziei, że w końcu im się znudzi – nie znudziło im się. W końcu zatem zmienił front i powiedział chłopcom: „Tak mi się podoba wasze granie, że będę wam za to codziennie płacić”. I przez kilka dni płacił, a potem, kiedy znowu przyszli rano, poinformował ich ze smutkiem, że interes słabo idzie, więc już go nie stać, żeby ich zatrudniać. Chłopcy oburzyli się i stwierdzili, że za darmo grać nie będą – i od tej pory kupiec miał z nimi spokój.

Anegdotka może nieszczególnie śmieszna, ale pouczająca. Kupiec zastosował tu sztuczkę psychologiczną polegającą na podmianie motywacji: chłopcy, którzy dotychczas hałasowali bezinteresownie, zaczęli to robić dla pieniędzy i zapomnieli o wcześniejszej motywacji (lub przestała się ona dla nich liczyć) – kiedy więc zabrakło tej wtórnej, stracili motywację w ogóle.

No i tak sobie pomyślałem, że z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w grach online: twórcy próbują zachęcić nas do grania jak najczęściej i jak najdłużej, sypiąc misjami, promocjami, bonusami za codzienne logowanie się do gry itd. – w efekcie prowadząc czasem do tego, że główną motywacją stają się te wszystkie nagrody, a nie przyjemność z gry sama w sobie. Gramy, bo dziś podwójny exp, bo misje na dużą kasę, bo jakiś fajny przedmiot do zdobycia, bo trwa specjalny event, bo darmowe konto premium, bo coś tam jeszcze – i w pewnym momencie dochodzi do tego, że jak nic ciekawego do zdobycia dzisiaj nie ma, to nam się nie chce.

Albo – co gorsza – oddychamy z ulgą, że nie trzeba.

Różnica jest oczywiście taka, że w odróżnieniu od kupca z anegdoty, twórcy gier nie robią nam tego celowo… A przynajmniej taką mam nadzieję.


Kwartalnik literacki

Dodane: 8 października 2024, w kategorii: Literatura

Czyli co tam ciekawego w ostatnich paru miesiącach przeczytałem.

Fantastycznie: Upadek Hyperiona (Dan Simmons) – kontynuacja „Hyperiona”, którego tu chwaliłem poprzednio – nie tak wybitna, z paroma raczej zbędnymi wątkami pobocznymi i z takim sobie zakończeniem, ale nadal znakomita.

Biograficznie: Papcio Chmiel udomowiony (Monique Chmielewska-Lehman, Artur Chmielewski) – Papcio w oczach swoich dzieci prezentuje się nieco inaczej niż we własnych komiksach, ale nie mniej interesująco.

Socjologicznie: Mitologia współczesna (Marcin Napiórkowski) – pozostawiła mnie z mieszanymi uczuciami, bo po świetnych początkowych rozdziałach o zakrętkach i legendach miejskich, następuje zadyszka i już tak ciekawie nie jest, a czyta się coraz ciężej – mimo wszystko jednak warto.

Klasycznie: Golem (Gustav Meyrink) – trochę Kafki, trochę Singera, trochę Dostojewskiego – w sumie dziwna mieszanka i nawet nie udaję, że zrozumiałem, co autor miał na myśli, ale i tak polecam.

Krótko i konkretnie: Meta w Mjanmie (Erin Kissane) – zbiór artykułów o tym, jak tolerancja Facebooka wobec fejków i mowy nienawiści przyczyniła się do ludobójstwa – i jak po kilku latach dalej nie zanosi się tu na żadne realne zmiany.

Rozczarowująco:
Lem w PRL-u (Stanisław Lem, Wojciech Orliński) – o ile komentarze Orlińskiego do listów Lema można tylko chwalić, o tyle same listy zawodzą – z rzadkimi wyjątkami są to bowiem wnioski do urzędów, ustalanie warunków umów i inne tego typu nudy.
Porzucone królestwo (Feliks W. Kres) – piąty tom cyklu szererskiego powstał chyba tylko po to, żeby ubić kilka niepotrzebnych już postaci, bo praktycznie niczego więcej nie wnosi.


QoTD

Dodane: 19 września 2024, w kategorii: Absurdy
Wyobrażacie sobie sytuację, że zaraz przed powiedzmy Faktami w TVN włącza się reklama przykładowo „kup nerkę, tanio, dobre organy z Chin”. Reklamę obejrzało kilka milionów ludzi, po czym TVN po prostu przeprasza, i mówi, że postara się następnym razem nie wyświetlić takiej reklamy. A następnego dnia reklama narkotyków, Pan Prezydent zaprasza do kupna złota za pół ceny.

Ja sobie nie wyobrażam, natomiast dla Facebooka to zupełnie normalne.

Źródło: komentarze pod wywiadem.


Zajdel 2023

Dodane: 17 września 2024, w kategorii: Literatura

Czytanie opowiadań nominowanych do Zajdla systematycznie dostarcza mi podobnych wrażeń, jak nasza reprezentacja piłkarska: niby człowiek wiedział, a jednak się łudził.

I w obu przypadkach nawet nie jest to jakaś efektowna katastrofa, z której można by się było przynajmniej pośmiać (wisielczy humor to nadal humor) i poznęcać, tylko smętna przeciętność, która głównie nudzi i zniechęca.

Sabotaż funkcji celu (Michał Cholewa) – humorystyczna historia o absurdach pracy na uczelni – nienajgorsza, ale zbyt wiele humoresek o biurokracji już czytałem, żeby się ubawić kolejną.

Świerszcze w soli (Agnieszka Hałas) – drama z udziałem mitycznych bóstw – też nienajgorsza, ale też zbyt wiele tego typu historii czytałem, żeby się zainteresować.

Siedem wrót ki-gal (Kamila Regel) – sumeryjski mit o Ereszkigal podążającej do świata umarłych, jako metafora misji sondy kosmicznej (albo odwrotnie) – pomysł, z którego mogłoby coś być, gdyby tekst się nie skończył, zanim się porządnie zaczął.

Było warto (Istvan Vizvary) – przebudzenie z Matriksa prowadzące do afirmacji realnego życia, co uważam za nonsens (skoro VR jest nieodróżnialna od rzeczywistości, a świat postapo oferuje bohaterce wyłącznie rychłą śmierć głodową, to w czym ta rzeczywistość jest właściwie lepsza?), ale też mogłoby coś z tego być, gdyby tekst się nie skończył, zanim.

Tak więc dwa opowiadania boleśnie wtórne i do zapomnienia w pięć minut po przeczytaniu, a dwa pozostałe wyglądają jak wprawki, a nie pełnoprawne utwory. Kto wygra? Zapewne „Sabotaż funkcji celu”, ale powodem do dumy to zwycięstwo nie będzie.


To Tylko Transfobia – postscriptum

Dodane: 30 sierpnia 2024, w kategorii: Net

Był sobie kiedyś na śp. Joggerze bloger, który bardzo źle znosił krytykę – tak źle, że każdy, kto się z nim nie zgadzał w komentarzach, prędzej czy później (zwykle prędzej) dostawał bana. Nie muszę chyba dodawać, że i mnie to spotkało. Zjawisko popularne tak w sieci, jak i poza nią – w tym przypadku jednak gość był o tyle cwańszy, że jak kogoś banował, to następnie jak gdyby nigdy nic odpowiadał na jego ostatni komentarz, o banie nic nie wspominając, dzięki czemu dla nieświadomych czytelników wyglądało to tak, jakby komentator po prostu przestał odpowiadać.

Delikwent dość szybko odszedł z Joggera, a kilka lat później przypadkiem trafiłem na jego kolejny blog na innej platformie. Coś tam skomentowałem – i po wymianie dwóch czy trzech komciów dostałem bana, a autor ponownie odpowiedział na ostatni komentarz, żeby wyglądało, że sam sobie poszedłem. Niektórzy po prostu się nie rozwijają i niezmiennie pozostają tak samo żałośni.

Ale bywa gorzej: niektórzy nawet cofają się w rozwoju. I tu dochodzimy do Sakowskiego.


Pominięta teoria solarystyki

Dodane: 27 sierpnia 2024, w kategorii: Literatura

Zajrzałem ostatnio do „Astronautów” i znalazłem tam taki fragment, opisujący raport kosmitów z obserwacji Ziemi:

Nieznanym istotom udało się pomimo wielkiej chyżości i wysokości, na jakiej odbywał się lot pocisku, dostrzec planowe zagospodarowanie naszej planety: fabryki, domy, drogi, a nawet ludzi na polach i ulicach. Niepojęte było jednak to, że w ogólnym opisie dostrzeżonych zjawisk traktowały ludzi jako coś najmniej ważnego i zdawały się nie przypisywać im roli budowniczych i konstruktorów cywilizacji ziemskiej. „Raport” nazywał ludzi „długimi kroplami” (jak wynikało z objaśnienia, chodziło o „ciągliwą, miękką substancję”, z której zbudowane są nasze ciała) i uważał ich za cząstki jakiejś większej, jednorodnej masy, od której tylko chwilowo wyosobnili się w postaci owych „kropel”. Masa taka musiała być dla autorów „raportu” czymś powszechnym i dobrze znanym, ponieważ wyrażali przypuszczenie, że ludzie utworzeni są z podobnej substancji, co… (tu następowało słowo nieprzetłumaczone, bo nieistniejące w żadnym ziemskim języku). W dalszej części „raportu” opisane były miasta, domy mieszkalne oraz rozmaite urządzenia, jak na przykład sieci kolejowe, dworce, porty, z tak dużą dokładnością, że czytających ogarniał mimowolny podziw dla precyzji instrumentów obserwacyjnych, jakimi musieli się posługiwać podróżni statku międzyplanetarnego. I tutaj jednak, u podstawy opisu, leżało to samo całkowite i niepojęte odwrócenie pojęć: autorzy „raportu” usilnie poszukiwali twórców ziemskiej cywilizacji technicznej, nawet nie domyślając się ich w ludziach. To, że dostrzegali przy tym ludzi, nie ulegało wątpliwości, bo kilka zdań dalej napomykali: „w polu widzenia pełznie sporo długich kropel”.

No i pomyślałem sobie: a może podobny błąd popełniają ludzie w „Solaris”?


To Tylko Transfobia

Dodane: 12 sierpnia 2024, w kategorii: Net, Przemyślenia

To Tylko Teoria, prowadzona przez Łukasza Sakowskiego, była kiedyś zacnym blogiem naukowym, cenionym za rzetelność i czytelność. Potem autorowi coś się odkleiło i zaczął głosić transfobiczne treści, ubrane w szatę walki z transaktywistami (którzy jakoby chcieliby na siłę zmieniać płeć dzieciom) i ideologią woke (termin, którego znaczenia do dziś nikomu nie udało się ustalić, ale na pewno oznacza on coś potwornego). Stopniowo na blogu coraz mniej było treści naukowych – a i te, które były, coraz bardziej wyglądały na tworzone z musu, wyłącznie dla zachowania pozorów, że to ciągle blog o nauce – za to coraz więcej ideologicznych; coraz mniej także rzetelności, a coraz więcej manipulacji.

Długo miałem nadzieję, że to przejściowe, że autor przecież nie jest idiotą i w końcu do niego dotrze, że nie tędy droga. Widziałem już wielu takich (jednego nawet w lustrze), którzy na pewnym etapie wygadywali różne głupoty, ale potem się ogarnęli, więc może i w tym przypadku tak by było. Niestety, nie było i już nie będzie.


Pseudolosowe uwagi o Euro 2024

Dodane: 15 lipca 2024, w kategorii: Futbol

Od zawsze byłem przeciwnikiem powiększania Euro do dwudziestu czterech drużyn, ale dopiero teraz naprawdę zatęskniłem za czasami sprzed 2016 – obejrzenie wszystkich meczów turnieju (choć nie wszystkich w całości) tak mnie bowiem wyczerpało, że po rundzie grupowej powiedziałem sobie stanowcze „nigdy więcej”. Tak, starzeję się. Dodatkowo po raz kolejny zniechęciła mnie ostatnia kolejka, w której połowa drużyn miała pewny awans, więc grała na pół gwizdka – przy braku możliwości wyjścia z trzeciego miejsca tak nie było, panie dziejku.

Dobra, marudzenie odfajkowane, przejdźmy do rzeczy.


QoTD

Dodane: 9 lipca 2024, w kategorii: Varia

Gdyby ktoś pytał, czemu tak rzadko się odzywam:

You are only showing the world how stupid you are. If what you say is not better than silence, you better shut up.

Gdyby ktoś pytał, czemu w ogóle się odzywam:

You can say whatever the fuck you want. It’s your blog, you don’t need to follow any rules. I just cursed and you can’t do nothing about it, because this is my blog and I do what I want.

Polecam całość.


« Starsze wpisy