
Dziesięć lat temu (czy coś koło tego) kupiłem sobie Red Faction, dołączone do jakiegoś pisma. Gierka była wtedy w miarę nowa, a oprócz niej dołączali coś tam jeszcze, więc okazja całkiem niezła, myślałem. Przy próbie instalacji okazało się jednak, że płyta jest uszkodzona i nie do odczytania. No nic, zdarza się. Zadzwoniłem z reklamacją i o dziwo, bez żadnego problemu zgodzili się wysłać nową płytę, nawet nie chcieli odesłania tej uszkodzonej. Cóż za wiara w ludzką uczciwość.
Kilka dni później dostałem przesyłkę, włożyłem, zainstalowałem, odpaliłem i… Hmm, mogę ruszać myszą, podziwiając kopalnię, w której zaczyna się gra, ale klawiatura przestała działać. I to dokumentnie, nawet ctrl+alt+del, więc pozostał tylko twardy reset. Po resecie odpaliłem grę ponownie – z tym samym rezultatem. Google doniosło, że gra się gryzie z moją kartą graficzną i stąd takie zachowanie. Co ma karta graficzna do klawiatury i czemu nie wypuścili poprawki? Oba pytania pozostały na zawsze bez odpowiedzi.
Minęło wspomniane dziesięć lat (czy coś koło tego) i kilka miesięcy temu, podczas wiosennych porządków, mój wzrok padł na nieco przykurzoną płytkę z RF, a mózg wygrzebał informację, że kartę graficzną (jak i inne bebechy komputera) już dawno zmieniłem, więc czemu by w to wreszcie nie zagrać? Zacząłem więc instalację… ale nie skończyłem, bo gdzieś przy 80% okazało się, że płyta przez ten czas najwyraźniej zdążyła trochę skorodować i któregoś pliku nie da się odczytać. Co za pech.