Cichy Fragles

skocz do treści

Makarą

Dodane: 10 sierpnia 2012, w kategorii: Absurdy

Najlepszym chyba wyznacznikiem mistrzostwa w kaleczeniu pisowni jest napisanie jakiegoś słowa w taki sposób, żeby człowiek bardziej cywilizowany potrzebował chwili namysłu, żeby je zrozumieć. Według tego kryterium tytułowe słówko zasługuje co najmniej na jakiś medal olimpijski, bo dopiero po kilku sekundach stuporu zdołałem wyłapać z kontekstu, co to takiego.

A potem się zacząłem zastanawiać, jak ten „makarą” wyglądałby odmieniany przez przypadki, ale w obawie o zdrowie psychiczne natychmiast przestałem. Ludzka pomysłowość bywa czasem straszna.


Dnorn

Dodane: 24 maja 2012, w kategorii: Absurdy, Polityka

Do systematycznego przebijania kolejnych den przez kaczystów/ziobrystów zdążyłem się już prawie przyzwyczaić (prawie, bo jednak ciągle próbuję wierzyć, że tym razem to już naprawdę ostatnie dno), ale oni i tak ciągle jeszcze potrafią mnie zaskoczyć. Wczorajszy list Dorna jest wrong on so many levels, że nawet nie chce mi się szukać słów do jego skomentowania – ograniczę się zatem do stwierdzenia, że o Dornie z całego tego PiS-owskiego towarzystwa zawsze miałem najlepsze zdanie (po wyborach w 2005 liczyłem nawet po cichu, że może jednak to on zostanie premierem, co uważałem za lepszą opcję od Rokity) i mimo wszystkich jego żałosnych zachowań jako Marszałka Sejmu i później, miałem go za inteligentnego człowieka. Ech, jakże się myliłem…

Ale nie uczę się na błędach, przyznaję – nadal próbuję wierzyć, że tym razem to już naprawdę ostatnie dno, którego już po prostu nie da się bardziej pogłębić. Może dlatego, że zwyczajnie nie starcza mi już wyobraźni, co jeszcze bardziej dennego można wymyślić.


Kaczyń

Dodane: 22 kwietnia 2012, w kategorii: Absurdy, Polityka

Przejeżdżałem dzisiaj koło krzyża katyńskiego. Stała jakaś wystawa. Ani chybi coś o Katyniu, bo co innego może stać pod krzyżem katyńskim tuż po rocznicy, pomyślałem. Z ciekawości zerknąłem – i wszystko mi opadło, z wyjątkiem ciśnienia:

Lech Kaczyński - życiorys
(aparatu nie miałem, więc zdjęcia zaczerpnąłem z Interii)

Myślałem, że wyznawcy religii smoleńskiej przebili już wszystkie możliwe dna, ale po raz kolejny muszę przyznać rację Lecowi: nie ma takiego dna, w które nie dałoby się zapukać od dołu. Mało im było zrównywania Smoleńska z Katyniem, to poszli jeszcze dalej i już sam Katyń ma się kojarzyć nie z jakimiś tam pomordowanymi żołnierzami, tylko z Kaczyńskim. Doprawdy, brak mi cenzuralnych słów, żeby to adekwatnie skomentować.


Obywatelu, powiedz nam co wiemy

Dodane: 18 kwietnia 2012, w kategorii: Absurdy

Urząd przysłał mi list. W związku z niedopełnieniem obowiązku złożenia informacji o nieruchomościach dostałem formularz do wypełnienia. A w formularzu do wpisania: dane osobowe, adres zameldowania, adres do korespondencji (tak, przysłali mi list i proszą o adres do korespondencji) i różne inne bardziej szczegółowe. Zacząłem wypełniać i co mnie uderzyło: w całym czterostronicowym formularzu nie ma dosłownie ani jednej (!) informacji, której ten urząd już by nie posiadał. A żeby nie było co do tego wątpliwości, przy niektórych polach nawet usłużnie napisali ołówkiem, co tam powinienem wpisać i gdzie postawić krzyżyk. Cóż, miło z ich strony.

Cudownych recept na ograniczenie biurokracji słyszałem dziesiątki, ale wszystkie jakoś pomijają sprawę najbardziej, wydawałoby się, oczywistą – absolutny i niepodważalny zakaz pytania obywatela o rzeczy, które urząd już wie. Na podstawie swoich doświadczeń śmiem przypuszczać, że co najmniej połowę papierkologii mielibyśmy z głowy.

A potem zakaz pytania o to, co już wiedzą inne urzędy, następnie zakaz używania papieru (chyba że jest to naprawdę totalnie konieczne), zakaz wysyłania pocztą tego co można wysłać przez net… Ech, rozmarzyłem się. Takich luksusów to przecież może nasze wnuki doczekają.


Ku’ku

Dodane: 4 kwietnia 2012, w kategorii: Absurdy

Ludzka pomysłowość nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Szkoda tylko, że jakoś częściej negatywnie niż pozytywnie. Oto co udało się wykombinować twórcom pewnej strony, której nazwy litościwie tu nie zdradzę:

Zapraszamy do grupy na Facebook'ku / Zapraszamy do fanów na Facebooku'ku

Można to chyba uznać za ironiczne postscriptum do wpisu sprzed miesiąca. Szkoda, że wtedy jeszcze nie trafiłem na ten kwiatek.


30 lutego

Dodane: 29 lutego 2012, w kategorii: Absurdy

Jak wiadomo, urodzeni 29 lutego to mają przerąbane – urodziny raz na cztery lata (chyba że ktoś nie lubi urodzin, wtedy to powód do radości, ale takich jest nie wiedzieć czemu mniejszość). Ale to nic w porównaniu z… 30 lutego. Jak donosi Wikipedia, taki dzień zdarzył się m.in. w ZSRR w latach 1930 i 1931. Z czego można wnosić, że jeszcze żyje parę osób, które w akcie urodzenia mają nieistniejące miasto (Leningrad/Stalingrad) w nieistniejącym państwie i do tego z nieistniejącą datą.

Co w sumie nie powinno dziwić – tam przecież nawet rewolucja październikowa była w listopadzie;-).


Telewizja kłamie

Dodane: 26 lutego 2012, w kategorii: Absurdy

Wybrałem się na wymianę książek. Nie pierwsza to impreza tego typu, w której wziąłem udział, ale pierwsza, która wzbudziła zainteresowanie mediów, z telewizją włącznie. I oto pani z telewizji zaproponowała mi, żebym – uwaga – zainscenizował przed kamerą walkę o książkę z dziewczyną stojącą obok, bo to by tak ładnie ubarwiło niezbyt efektowną relację.

Jak już się przestałem śmiać, pani stwierdziła, że ostatecznie możemy po prostu porozmawiać, bo takiej scenki też im się nie udało jeszcze sfilmować – no dobrze, chwilkę pogadaliśmy, czego się nie robi dla promocji czytelnictwa;-). Tym niemniej ostatnie resztki mojej wiary w standardy dziennikarskie zaległy gdzieś na dnie Rowu Mariańskiego.

Mam nadzieję, że przynajmniej relacja faktycznie wyszła efektownie.


Cytat dnia

Dodane: 7 lutego 2012, w kategorii: Absurdy
No ja kiedyś poszłem do tego Empiku, ale zaraz wyszłem, bo tam nic nie ma, tylko same ksionszki.

Zasłyszany w tramwaju fragment dialogu dwóch łysych panów w nowohuckich strojach ludowych. Niczego więcej chyba dodawać nie muszę;-).


Krótki test samodzielnego myślenia

Dodane: 23 stycznia 2012, w kategorii: Absurdy, Net

Drogi internauto protestujący przeciwko ACTA (zakładam, że takowi stanowią znaczny odsetek czytających te słowa, biorąc pod uwagę, że od wczoraj strach lodówkę otworzyć, żeby się nie natknąć na jakiś protest). Czy jesteś w stanie bez żadnych ściągawek wskazać mi choć jeden konkretny zapis z tej umowy, przeciw któremu protestujesz? Nie żadne „bo to wprowadza CENZURĘ INTERNETU”, tylko numer artykułu i paragrafu, ewentualnie stosowny cytat wraz z komentarzem? Czy znasz choćby w zarysach polskie prawo w tej materii i potrafisz wskazać zmiany, jakie ACTA w nim wprowadzi? Czy w ogóle przyszło Ci do głowy zapoznać się z tą umową?

(Żeby nie było wykrętów – umowa jest dostępna w sieci po polsku i liczy sobie 28 stron PDF-a, z czego sporą część stanowią preambuły, definicje i inne ornamenty, a część odnosząca się stricte do internetu zajmuje niecałe dwie strony.)

Niczego nie sugeruję, choć złośliwe komentarze same mi się cisną na usta – po udzieleniu odpowiedzi na powyższe pytania każdy sam powinien wiedzieć, czy zdał ten test i w jak licznym jest towarzystwie.


Szkieletor wiecznie żywy

Dodane: 13 grudnia 2011, w kategorii: Absurdy


(Obrazek via Wikipedia)

Trzydzieści lat jałowych, do niczego nie prowadzących przepychanek, wahań nastrojów i karuzeli pomysłów na rozwiązanie problemu, ostatnio już jakby wreszcie zmierzających do szczęśliwego zamknięcia tematu, a tu znowu bęc i temat wraca do punktu wyjścia.

Nie, nie chodzi mi tu o dyskusję o stanie wojennym, tylko o historię krakowskiego szkieletora. Stoi toto od 1979 w środku miasta, strasząc swoimi bebechami wszem i wobec, a kolejne projekty wyburzenia czy dokończenia ciągle z jakichś tajemniczych powodów (których nawet nie próbuję swoim małym rozumkiem ogarnąć) nie mogą się doczekać realizacji. Kilka lat temu wydawało się jednak, że tym razem już na pewno się uda, bo inwestor się znalazł, wszelkie możliwe pozwolenia i decyzje (których w Krakowie trzeba mieć legion) uzyskał, już-już miał zaczynać prace – a tu znowu bęc. Ech i jeszcze raz ech.

Nie chce mi się nawet analizować, czy opieprz należy się urzędnikom, czy inwestorowi, czy sądowi, czy też temu inteligentowi, który złożył pozew, bo mu przeszkadza podwyższenie budynku o dwa metry (!), a strasząca dzieci rudera jakoś mu nie przeszkadza. Nie chce mi się także rozwodzić nad absurdami krakowskiego „planowania przestrzennego”, które od lat przyprawia inwestorów wszelakich o ciężką desperację, bo w centrum miasta niczego nie da się postawić bez zyliona zezwoleń i opinii konserwatora zabytków, ale nijak to nie przeszkadza w szpeceniu miasta kolejnymi potworkami typu paskudny jak nieszcżęście Sheraton sto metrów od Wawelu. Znęcać mógłbym się długo i namiętnie, ale mniejsza już o to.

Mam tylko jedną propozycję dla miłościwie nam panujących urzędników, radnych, konserwatorów zabytków i kogo tam jeszcze. Dopóki nie uda się z tym szkieletorem na dobre rozprawić (a mam coraz silniejsze wrażenie, że nie uda się to nigdy, dopóki sam się nie rozsypie ze starości), doróbcie jakąś prowizoryczną ścianę wokół jego dolnej, szerokiej części, żeby wyglądała jak cokół, i walnijcie tam od frontu wielką tablicę z napisem „pomnik socjalizmu”. Dzięki temu przynajmniej zamiast wstydzić się przed turystami, będzie im można mówić, że to nie żadna ruina, której diabli wiedzą czemu nie da się ruszyć, tylko unikalne dzieło sztuki.

Kto wie, może nawet zrobiłaby się z tego atrakcja turystyczna – i wtedy wszyscy mogliby odetchnąć z ulgą, że już nie trzeba kombinować w pocie czoła, co z tym fantem zrobić.


« Starsze wpisy Nowsze wpisy »